Korony Aurory

Są to dwa najwyżej położone szczyty Aurory, oddzielone są od siebie kotliną. Jest to jedyne przejście, którym można dostać się do Assomy. Biorąc pod uwagę położenie i wygląd terenu doskonale nadaje się do ataków z zaskoczenia przez różnego rodzaju ścierwa jak bandyci. Najbezpieczniej jest podróżować w grupach, jednakże należy uważać również na patrole przeciwnych stron, które dobrze umocniły te tereny.

Jedyne miejsce przez które można dostać się do Assomy piechotą.
Jeżeli podróżujemy samemu istnieje bardzo duże ryzyko, że zostaniemy zaatakowani przez grupę bandytów. Ryzyko maleje gdy podróżujemy w dużej grupie.

Po krótkim aczkolwiek wyczerpującym marszu przez utratę krwi Daisuke doszedł do kamiennych występów. Z początku małych lecz później narosłych do wielkości gór. Znalazł się w kanionie.
-Miejsce w sam raz na zasadzkę.
W myślach od razy odezwał się Hollow "Kamienna półka po lewej i występ nad nią, tylko tam mogli się schować" Tamashi przełożył miecz do lewej ręki za radą Pustego i ruszył przed siebie wolnym krokiem. Szedł spokojnie, z ręką opartą o rękojeść. I lekko krwawił. Wyglądał na łatwy i nie-niebezpieczny cel.
Idąc kamienną drogą podziwiał formacje skalne, utworzone zapewne przez potężną erozje. W sumie tak to wyglądało, facet zachwycający się i oglądający skały. Tak naprawdę za błogim uśmiechem Tamashi dokładnie obserwował i analizował otoczenia na wypadek potencjalnego ataku.

OCC:
Hp +10%

Korony Aurory były niebezpiecznym miejscem zwłaszcza dla samotnych i rannych podróżnych były kapitanie Tamashi. Mógł spodziewać się ataków otwartych, dystansowych ale czy iście zdradzieckich. Tym razem było to coś innego, znani z takich metod, bezszelestni ninja którzy znają się na rzeczy.
- Doton!!!"Earth Styl", Jutsu Grząskiej Podpory....
Twarde podłoże pod nogami Daisuke zrobiło się niepewne jakby bardziej błotne a jego kostki już dawno zniknęły zanurzając się. Jeżeli w tm pozostanie wpadnie tam cały.

Tamashi wiedział że go zaatakują, to było bardziej niż pewne. Ale atak nie zaczął się z lewej a od dołu. Tamashi nim sie spostrzegł zapadł się po kostki. Szybko wyrwał się z tego błota, błyskawicznie wbiegając na ścianę i chwytając się skalnej półki na której przysiadł. Wysunął miecz gotowy do działania a za plecami miał ścianę. Tak przygotowany obserwował kanion w poszukiwaniu źródła głosu. Miecz drżał od przepływającej energii a Pusty milczał. Wprawne oko Daisuke zauważyło ruch po lewej ale mogła być to tyko sztuczka przeciwnika.

Nieznajomy obserwował wszystko dokładnie, aż do zadania następnego ciosu tym razem będzie dużo sprytniejszy i nie pozwoli byłemu kapitanowi na ucieczkę. Gdy tylko znów zrobiło się spokojnie rozbrzmiał głos jak za pierwszym razem.
- Doton!! "Earth Syle"... Jutsu - Skalne Pochwycenie !. Tym razem Cię mam hehe...
Następna technika była idealna by zaskoczyć Daisuke, zza pleców wyrosła skalna dłoń jakby olbrzyma a jej palce już się zaciskały wokół shinigami. Teraz wydostać się będzie dużo trudniej czy klasy kapitańskiej siewca plagi da sobie rade.

Tamashi siedząc na skale znów usłyszał krzyk nieznajomego "Styl Ziemi...musze go od niej odciąć" poczuł ja ziemia drży i zobaczył wysuwające się kamienne palce próbujące go pochwycić. Tamashi zrobił tylko krok...i już go nie było, używając rozwiniętej szybkości Migotliwych Kroków nie tylko uniknął pochwycenia przez kamienną łapę ale także na chwilę całkowicie stał się niewidzialny. Przysiadł bezdźwięcznie w swojej kryjówce i czekał na kolejny ruch przeciwnika. Nieznajomy musiał wyjść jeśli chciał go zaatakować.

Na jednaj z płaskich płyt pojawił się zamaskowany wcześniej ninja. Stał w bez ruchu i czekał na swoją ofiarę która znikła mu wcześniej z oczu.
- Gdzie się ukryłeś wojowniku... No pokarz się...
Najwidoczniej bitwa przeszła stan otwarty bez maskowanych sztuczek, reszta zależy od tego czy były kapitan wystąpi przeciw nieznanemu ninja. Tamten trzymał w ręce dziwne małe ostrza jakby szykował się do starcia na broń białą. Czyżby był wstanie dorównać mieczom shinigami.

Tamashi ze swojego ukrycia czekał aż nieznajomy wyjdzie z ukrycia i nagle usłyszał nad sobą głos. Musiał nieświadomie stanąć nad jego kryjówką "Nie znam tej energii, uważaj" Tamashi odpowiedział natychmiast "O proszę! Teraz się odzywasz ?! A gdzie byłeś jak byłeś potrzebny?!" poczuł gniew, ale nie swój tylko Pustego "Zamknij się i zaatakuj, z tego miejsca przerżniesz go na pół" Tamashi powoli wyszedł ze swojej kryjówki patrząc na przeciwnika, miecz był przygotowany do ataku. Tamashi zapytał.
-Dlaczego mnie zaatakowałeś nieznajomy ?
Daisuke pierwszy raz widział tak ubranego człowieka, z bliska jego broń wydała się znajoma, podobnymi ostrzami uczył się rzucać a akademii "Ech...jesteś upośledzony ? Mówię atakuj a nie wyłaź" odezwał się Pusty.

Jego przeciwnik stał niewzruszony wpatrując się na dziwne zachowanie nieznanego mu dotąd wojownika. Nic nie mówił przez chwilę ale w końcu ciszę rozwiał jego głos.
- Nie znam Cię wojowniku... Ale jesteś na ternach które nie należą do bezpiecznych trafiłeś na mnie, więc współczuję Ci... A na pożegnanie powiem że poległeś z ręki Yorika nieostrożny posiadaczu miecza.
Nagle rozległ się identyczny głos lecz był za plecami daisuke, czy to możliwe że ninja zdążył już się przemieścić, najprawdopodobniej nie ale sztuką ich jest zaskoczenie. Ile jeszcze potrwa nieroztropne poczynanie Tamashiego.
- Doton..."Earth Style" Justu - Opadający stalaktyt.
Nagle z ręki wystrzelił stalaktyt jako przedłużenie ramienia pędząc na plecy shinigami. Biedaczek może doznać poważnych obrażeń tym razem.

Occ: Jeżeli wymyślisz dobrą formę zniwelowania ataku lub pokonania tej tech to dmg będzie mniejszy lub zerowy jak na razie czeka Cię - 25 Dmg przy najgorszej z opcji.

Yorik...imię napastnika tak bezczelnego że aż męczącego. Pojawił się nagle za Tamashi'm znów powtarzając to słowo "Doton" Daisuke postanowił zastosować inną technikę. Odwrócił się szybko, obracając się zbił mieczem częściowo stalaktyt wyrastający z ręki Yorika doznając przy tym odrobinę obrażeń. Korzystając z tego jak nieelastyczną rękę miał ninja używając tego kamiennego czegoś wyrastającego mu z ramienia z całej siły wbił katane w miękką część ręki atakującego przyszpilając ją do ziemi. Katana wbita głęboko w skalne podłożę uniemożliwiła ninjy ruch ręką. Można pomyśleć że shinigami bez miecza jest jak bez ręki, ale to nieprawda. Tamashi przyskoczył do twarzy mężczyzny i zaczął w szybkim tempie posyłać ciosy w stronę jego ust "Nie mogąc mówić nie użyje swoich ziemnych ataków" uderzając go co rusz po twarzy Tamashi przypomniał sobie częściowo naukę Hakudo w akademii, uderzał coraz szybciej i precyzyjniej. Cała akcja począwszy od zbicia kamiennego ramienia do okładania przeciwnika trwała zaledwie kilka sekund "No gratuluje moja mała pokrako, szybkością mu dorównujesz ale głupiego zęba to wybić nie umiesz" Tamashi skoczył na kamienną ręke przeciwnika i odskakując złapał miecz. Obrócił się w powietrzy nogami do góry i wykonał precyzyjne ale nieszkodliwe cięcie. Rozciął przeciwnikowi dużą część ust uniemożliwiając prawidłową wymowę, co w jego mniemaniu utrudni ninjy stosowanie technik.

Ninja leżał na ziemi wydawało by się że to koniec jego życia skrytego zabójcy. Był przygnieciony i obity lecz zdołał wypowiedzieć parę słów do Daisuke.
- Heh... Nie wiem kim jesteś ale nieźle nieźle... Tu się już pożegnamy...
Jego ciało zaczęło wchodzić w podłoże jakby samo go absorbowało, niewiarygodna technika ku zdziwieniu byłego kapitana Yorik po prostu znikł w ziemi. Najwyraźniej to była jego technika ostatniego ratunku w takich sytuacjach. Będąc ranny woli się wycofać i zniknąć na dobre. siewca plagi miał okazje zmierzyć się z podrzędnym przedstawicielem ninja.

Occ: stan twojego Hp = 45
Yorik uciekł już nie wróci.

Tamashi'emu udało się pokonać napastnika. Widząc jak wsiąka z w skałę zrobił rozbieg i używając Migotliwych Kroków zniknął jak najszybciej z przełęczy. Nie chciał spotkać innych kłopotów w postaci innych przeciwników.

Z/t do Miasto ( Rynek w Środku Miasta )